Życie Duchowe nr 108/2021 (Jesień)
Nota o czasopiśmie
„Niechciane miłosierdzie” to skomplikowane zjawisko, bo owo „niechcenie” bywa słuszne i szlachetne, a bywa wstydliwie ukrywane (nieraz przed samym sobą), lekceważone i niezauważane. Jest wyrazem oburzenia na fałszywe miłosierdzie, zbyt płytkie, bezproduktywne, i na manipulowanie miłosierdziem. Jednocześnie może być też wynikiem uciekania od zbyt wymagającego miłosierdzia, od takiego, które kłuje nasze sumienie, a my jednak nie mamy na nie ochoty, boimy się go, choć w głębi serca wiemy, że jest słuszne i potrzebne. Często wtedy zasłaniamy się sprawiedliwością.
Bywa, że owo „chcenie i niechcenie” miłosierdzia ma miejsce jednocześnie i w tej samej sprawie. W każdym z nas siedzi bowiem jakiś resentyment, poczucie nienaprawionej krzywdy, zazdrość, strach przed konkurencją, przed straceniem swojej pozycji itp. sprawiające, że możemy stać się wrogami miłosierdzia i pogniewać się na Boga za to, że jest „łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości” (Jon 4,2). To się nie mieści w głowie, a jednak tak było kiedyś i tak jest teraz. Dlaczego?
Na to pytanie i na podobne próbujemy szukać odpowiedzi w jesiennym numerze „Życia Duchowego”, w którym publikujemy artykuły między innymi: Agaty Sztyber, Jakuba Kołacza SJ, Jacka Siepsiaka SJ, Jacka Prusaka SJ, Justyny Kaczmarczyk, Jerzego Sułowskiego i Leszka Zegzdy.