W Betlejem
Nota o książce
Najpiękniejsza historia świata w nowej prozatorskiej odsłonie
Mająca porodzić przybyła do Betlejem pewnego zimowego wieczoru wiele lat po wyroczni proroka. Niemal siedemset lat później. Ale przybyła punktualnie, bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne. Bo tysiąc lat w Twoich oczach jest jak wczorajszy dzień, który minął, niby straż nocna...
Tej nocy niebo pełne było świateł i tajemniczej wrzawy. Na polach betlejemskich można było dostrzec sylwetki pasterzy biegających tam i z powrotem, jakby nie mogli zasnąć. Mieszkańcy obawiali się nieszczęść, bo ludzie tylko nieszczęść się spodziewają! Tymczasem z niebios zstępowała łaska przynosząca zbawienie dla wszystkich ludzi! Lud żyje w lęku, bo grzech pociąga za sobą karę. Narody, tak jak pasterze w Betlejem, potrzebują, aby przybył ktoś, kto powie: Nie lękajcie się... Zwiastuję wam wielką radość! W mieście Dawida narodził się Zbawiciel. Wielką radość! Owej nocy nie była to jakaś tam radość, ale radość wielka.