Podręcznik żołnierza Chrystusowego nauk zbawiennych pełny
Nota o książce
Podręcznik żołnierza Chrystusowego zawiera poprawioną wersję przekładu Erazmowego Enchiridionu wraz ze znakomitym wstępem krytycznym autorstwa prof. Juliusza Domańskiego (wybitnego polskiego historyka filozofii starożytnej, średniowiecznej i renesansowej). W tym wydaniu czytelnik znajdzie także niezwykle szczegółowy komentarz do większości wersetów dzieła opracowany przez francuskiego badacza, Raymonda Marcela. Ponadto, w postaci aneksu, esej Leszka Kołakowskiego poświęcony Erazmowi i jego wizji chrześcijaństwa.
Dzięki Podręcznikowi żołnierza Chrystusowego Erazm, już pod koniec XV wieku sławny jako uczony i literat, miał niebawem zasłynąć również jako teolog i moralista chrześcijański. W zaczątkowej swej formie jednak, której nie znamy, „Enchiridion militis Christiani” powstał w roku 1501, w okolicznościach niezapowiadających ani późniejszej sławy Erazma, ani nawet ostatecznej formy, w jakiej do nas dotarł. Zrazu miał być tylko prywatnym zbiorem wskazówek i pouczeń moralnych przeznaczonych dla jednego użytkownika. Tak przynajmniej widział i przedstawił genezę tego dzieła sam Erazm – wyjaśnił we wstępie Juliusz Domański.
Erazm napisał te wskazówki dla zaprzyjaźnionego żołnierza (stąd właśnie ich „militarna” forma) na prośbę jego żony, zaniepokojonej o zbawienie swego męża. Samo użyte w tytule słowo „enchiridion” oznacza jednocześnie „narzędzie podręczne”, „książkę podręczną”, ale także „sztylet”. Erazm nadał swemu dziełu charakter bardziej uniwersalny niż zbiór przygodnych porad, starając się przedstawić w nim całościowy sposób życia oparty na uwewnętrznionej religijności chrześcijańskiej. W jego wizji to, co duchowe i wewnętrzne, ma prymat nad tym, co cielesne i zewnętrzne. Pisząc o życiu chrześcijańskim nawiązuje przy tym, w sposób dla siebie charakterystyczny, do pogańskich autorów starożytnych.
„Enchiridion” napisałem nie dla popisywania się swoimi zdolnościami ani swoim eleganckim stylem, ale w tym jedynie celu, aby wyleczyć z błędu tych ludzi, którzy powszechnie upatrują pobożność w obrzędach i bardziej niż żydowskie skrupulatnym przestrzeganiu zewnętrznych przepisów, a dziwnie zaniedbują to, co naprawdę należy do pobożności. Starałem się podać jakby sztukę pobożności, jak to czynią ci, co pisali o zasadach poszczególnych nauk – czytamy w liście Erazma do Johna Coleta.