Nota o książce
Listy błogosławionego Piera są możliwością do okrycia człowieka czynu, ciekawego świata i ludzi, któremu jednak życie poskąpiło sukcesów naukowych. Jest to dobry przykład nadziei dla tych, którzy mimo marnych osiągnięć i przeciętności marzą o pewnej wielkości i pełni życia. W listach przewija się wiele wątków o trudności tej drogi. Lektura daje odczuć, że sedno szczęścia nie leży w jego niestrudzonym poszukiwaniu, pytaniach i gonitwie, ale tylko i aż w tym, żeby zrobić coś dobrego podczas tych kilku krótkich chwil.
Żył na całego! I wielowymiarowo! Wszyscy wiedzą, że kochał góry. Mniej z nas wie, że lubił też żaglówki. W listach widzimy go jednak, jak z równą pasją zwiedza galerie obrazów i muzea, chodzi do teatru, stoi kilka godzin w kolejce po bilety do opery, rozkochany jest we włoskiej literaturze, ale również w osiągnięciach inżynierii i techniki. To ostatnie wiąże się oczywiście z jego studiami. Tu bywa różnie: z reguły zdaje, ale raczej słabo, czasem oblewa egzaminy – nie pasuje do modelu świętego z dawnych żywotów, który we wszystkim i zawsze musi być najlepszy.
Z przedmowy bp. Grzegorza Rysia