Nota o książce
Gdy pielgrzym chce udać się na Atos, musi pokonać wiele przeszkód na drodze. Nie mówiąc już o trudnościach z otrzymaniem dodatkowego pozwolenia na pobyt (Atos jest jakby państwem w państwie), przy czym dla osób duchownych ta trudność jeszcze się zwiększa poprzez konieczność otrzymania wstępnej zgody Jego Świątobliwości patriarchy ekumenicznego, w bezpośredniej jurysdykcji którego znajduje się Góra Atos, a są jeszcze inne trudności. Odległość z Aten do Tesaloniki najlepiej pokonać samolotem. Co prawda, nie tak podróżowali na Świętą Górę pielgrzymi z dawnych wieków. Lot nad Grecją ma jednak też swoje zalety. Z prawej strony widać nieskończoną błękitną przestrzeń morza Egejskiego, nad którym jak owieczki płyną białe obłoki w przejrzystym zamglonym niebie. W dole wspaniale wygięta linia brzegowa. Z lewej strony pustynne góry, a wśród nich wspaniały zębaty szczyt Olimpu. Zachodzące słońce pogrąża wszystko w różowo-błękitnych kolorach i w jakiejś nierealnej atmosferze. Najbardziej jednak nierealną jest być może świadomość, że tym współczesnym środkiem transportu pielgrzym szybko zbliża się do Atosu, miejsca duchowych tęsknot wielu pokoleń.
Podróż samolotem z Aten do Tesaloniki jest komfortowa, ale dalsza droga z Tesaloniki do Tripiti przypomina warunki, w jakich podróżowali nasi przodkowie.
Jerzy Klinger, fragment publikacji