Nota o książce
Zamieszczone w książce listy zostały napisane przez Alicję Lenczewską do siostry Teresy Łozowskiej ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, z którą Alicja się przyjaźniła. Korespondencja obejmuje lata od 1989 r. do 2011 r.
Listy Alicji, na które czekałam i na które z wielką radością odpowiadałam, zawsze były pisane pod natchnieniem Ducha Świętego, rzucały światło, dawały mi umocnienie i kierunek. […] Są dla mnie depozytem wiary i miłości.
s. Teresa Łozowska
Fragment świadectwa Siostry Teresy:
Jestem siostrą Franciszkanką Rodziny Maryi.
Alę po raz pierwszy spotkałam w 1985 r. w pociągu na trasie Poznań – Szczecin. Jechałam wówczas z młodzieżą do Szamotuł. Wyszłam na korytarz, Alicja również, i zaczęłyśmy rozmawiać. Jej fascynacja Bogiem i doświadczenie Jego miłości zelektryzowały moją uwagę. W jej wypowiedziach uwidaczniało się i pociągało piękno i czystość duszy. Kiedy rozstałyśmy się, długo o niej myślałam, gdyż poprzez to spotkanie w sposób namacalny doświadczyłam w człowieku Boga. Muszę wyznać, że od pierwszych chwil poznania bardzo się wyczuwałyśmy i rozumiałyśmy.
Tego też roku spotkałyśmy się w Gostyniu na rekolekcjach ewangelizacyjnych, które prowadził ks. Marian Piątkowski. Trwały one tydzień. Tam po raz pierwszy Pan dotknął Alicję swoją bliskością i to zmieniło całkowicie jej życie. Często w duchowych zwierzeniach i w listach do mnie do tego doświadczenia powracała. W Gostyniu zaprzyjaźniłyśmy się i potem zaczęłyśmy pisać do siebie listy, co bardzo umacniało naszą przyjaźń: „głębszego kontaktu duchowego poza Tobą nie mam właściwie z nikim” (list z 9 X 1996 r.). Rekolekcje w Gostyniu były i dla Alicji, i dla mnie niczym wejście na falę miłości, która unosiła do Oceanu – Głębi Boskiego Serca.
Dwukrotnie Alę spotkałam na obozach biblijnych w Wesołej koło Warszawy. Prowadził je przez wiele lat w różnych miejscach, między innymi w Świętej Lipce, jezuita ojciec Mieczysław Wołoszyn – nadzwyczajny człowiek i wybitny biblista. Razem z Alą posługiwałyśmy tam w modlitwie wstawienniczej i na tyle zbliżyłyśmy się do siebie, że później zaczęłyśmy nie tylko do siebie pisać listy, ale też wzajemnie się odwiedzać.